Dziedzictwo kolonialne

Noc w kraterze

24-25 listopada

Po opuszczeniu Granady udaliśmy się w kierunku granicy z Hondurasem. Po drodze chcieliśmy zobaczyć starożytne ślady stóp z przed dwóch tysięcy lat odbite przez grupę ludzi w błocie wulkanicznym. To jedna z wyjątkowych atrakcji w Nikaragui. Niestety nie mogliśmy ich podziwiać. Muzeum Archeologiczne znajduje się w biednej dzielnicy stolicy kraju, Managua. Gdy tam dotarliśmy, okazało się, że muzeum jest za murem, brama zamknięta, a po okolicznych ulicach leniwie krążyło wielu mieszkańców. Byliśmy wyraźną sensacją. Nie było sensu parkować tam samochodu, nie czuliśmy się bezpiecznie.

Obok zardzewiałej ciężarówki::Villanueva, Nikaragua::
Obok zardzewiałej ciężarówki
Poranek na wsi::Villanueva, Nikaragua::
Poranek na wsi

Na jutro zaplanowane były dwie granice do przejechania, zatem chcieliśmy zbliżyć się jak najbliżej do pierwszej z nich. Ktoś polecił nam spędzenie nocy w wiosce Villanueva. Okazało się to być bardzo biedne domostwo, podwórko francusko-nikaraguańskiej rodziny, gdzie mogliśmy obozować. Ludzie decydują się mieszkać w nieoczekiwanych miejscach. Zaparkowaliśmy obok szopy, która była ich domem, a przed nią stała zardzewiała ciężarówka. Po tradycyjnej kolacji spaghetti, którą sami przygotowaliśmy, poszliśmy spać w naszym wygodnym i czystym namiocie na dachu.

Francuz szczerze cieszył się z naszej wizyty. Nie żądał żadnych pieniędzy. Byliśmy mu bardzo wdzięczni za jego życzliwość i w geście podziękowania zostawiliśmy przed wyjazdem rano małe prezenty dla dzieci i całej rodziny. Wyruszyliśmy wcześnie. Granice jak zwykle to próba cierpliwości. Mając już doświadczenie, staraliśmy się kierować całym procesem najlepiej jak potrafiliśmy. Niestety, na pierwszej z nich czekaliśmy w długiej kolejce, aby dostać pieczątkę w paszporcie. Do tego dodać trzeba konieczne formalności dla Baliosa, w sumie dwie i pół godziny. Z Nikaragui przejechaliśmy przez skrawek Hondurasu, wreszcie druga granica i byliśmy w Salwadorze.

Skrót::Laguna de Alegría, Salwador::
Skrót
Kemping w kraterze::Laguna de Alegría, Salwador::
Kemping w kraterze

Nie jest łatwo znaleźć dobre miejsce na biwak podczas podróży po Salwadorze. Zaopatrzeni w wiedzę innych overlanderów, bezpośrednio z granicy udaliśmy się do Laguna de Alegría. Z głównej drogi wspięliśmy się stromo pod górę. Było warto. Na wysokości 1400 m / 4600 stóp doświadczyliśmy zapierającego dech w piersiach widoku na okoliczne wulkany, ale jeszcze nie byliśmy u celu. Musieliśmy wjechać do wnętrza stożka wulkanicznego. Będąc w środku mieliśmy cały krater z otaczającymi nas stromymi, wysokimi ścianami tylko dla siebie.

Wysokie ściany krateru::Laguna de Alegría, Salwador::
Wysokie ściany krateru

Rzadko zdarza się być wewnątrz głębokiego krateru, jeszcze rzadziej można zobaczyć w nim turkusowe jezioro. Uśpiony wulkan Tecapa kryje w sobie piękną Lagunę Alegría. Dzięki minerałom znajdującym się w glinie wulkanicznej woda ma olśniewająco zielony kolor. Będąc w kraterze wypełnionym jeziorem czułem się jak mrówka w ogromnej miednicy. Co za przeżycie spędzić całą noc w kraterze.

Jezioro wewnątrz wulkanu::Laguna de Alegría, Salwador::
Jezioro wewnątrz wulkanu
Stożki wulkaniczne::Alegria, Salwador::
Stożki wulkaniczne

© 2021 Maciej Swuliński